Dieta horoskopowa
Wiedza o zdrowym żywieniu jest powszechnie dostępna.
Piszą o nim kolorowe pisma, poważne gazety i tygodniki. Taka tematyka
często gości w programach telewizyjnych, a książki opisujące różne
diety osiągają imponujące nakłady. Wiemy więc jak komponować swoje posiłki,
ile kalorii dostarczać organizmowi, żeby mieć przyzwoitą sylwetkę, co
wyeliminować z codziennego menu, aby nie pozwolić rozrastać się tkance
tłuszczowej i... zwykle przegrywamy w walce z własnym ciałem.
U bardzo dużej części ludzi podejmujących dietę okupione
wieloma wyrzeczeniami zwycięstwa okazują się nietrwałe i tylko boleśnie
potęgują uczucie klęski. Wtedy tracimy wiarę w siebie i nabieramy przekonania,
że nigdy nie poczujemy się pełnowartościowym człowiekiem, który
bez poczucia winy obserwuje w lustrze swoje odbicie i z podniesionym
czołem mija tłum anorektycznych nastolatek.
Zaczynamy równocześnie powątpiewać w uczciwość
ludzi opracowujących diety i zaczynamy wierzyć, że mamy odziedziczony
po przodkach gen grubasa, który zawsze pokona naszą wolę. I coraz
większą złość budzą w nas artykuły o gwiazdach i gwiazdeczkach, które
bez śladu pozbyły się nawet kilkudziesięciu kilogramów nadwagi...
Czujemy się gorsi i... jemy coraz więcej.
Artykuły o diecie gwiazd rzadko jednak wspominają
o tym, że sam jadłospis to jedynie jeden z elementów całościowej
kuracji odchudzającej i zapewne jego skuteczność byłaby taka sama jak
w przypadku większości ludzi z nadwagą. Ludzie sławni i bogaci mają
jednak tę przewagę nad innymi, że stać ich na sztab ludzi dbających
o ich dietę – dietetyka i kucharza, który z niskokalorycznych
produktów umie przyrządzić smaczny posiłek, psychologa, który
umie podtrzymać na duchu w trudnych chwilach i trenera fitness, któremu
trudno się oprzeć, kiedy zaprasza do ćwiczeń. Dodatkowo nad figurą gwiazd
czuwają ich agenci, którzy jeśli trzeba to mogą dzwonić do nich
kilka razy dziennie i przypominać: „jak nie schudniesz 10 kilo,
jesteś skończona”.
Co ma jednak zrobić osoba, która codziennie
musi iść do pracy zamiast do sali ćwiczeń, narażona jest na pokusy w
czasie robienia zakupów, a w domu partner życiowy domaga się
codziennie schabowego i pieczonego boczku? Do tego teściowa i przyjaciółki
cały czas podsyłają przepisy na wysokokaloryczne, ale „rewelacyjne”
ciasta, zimą nie stać cię na drogie warzywa, a jedyną rozrywką jaką
masz to popołudnie na kanapie przed telewizorem?
Z pewnością nie powinna tracić wiary we własne możliwości
i jeszcze raz rozpocząć dietę. Zamiast jednak na początku ustalać nowy
jadłospis z niesmacznymi potrawami, lepiej przeprowadzić rachunek sumienia
i sporządzić listę swoich słabych punktów, które uniemożliwiają
skuteczne pozbycie się nadwagi. Nie jest to wcale proste. Łakomczuchy
są mistrzami w samookłamywaniu się i spychaniu winy za własne
niepowodzenia na innych. Nie każdy również ma umiejętność samooceny
i dobry zmysł obserwacji, aby dostrzec, co przeszkadza mu w odniesieniu
sukcesu.
Ta książka ma właśnie pomóc takim osobom.
Nie ma w niej cudownych sposobów na zrzucenie kilkudziesięciu
kilogramów w trzy tygodnie. Można za to w niej znaleźć opis cech,
które przeszkadzają lub wydatnie pomagają w odniesieniu sukcesu
w odchudzaniu ludziom urodzonym w poszczególnych znakach Zodiaku
oraz wskazówki co robić, żeby słabości nie przeszkadzały w osiągnięciu
zamierzonego celu.
Książka powstała na podstawie rozmów, wywiadów
i ankiet. Opisuje cechy najczęściej przypisywane osobom urodzonym w
poszczególnych znakach Zodiaku.
|